O mnie

Moje zdjęcie
Joginka zakochana w poznawaniu kultur, językach: obcych i tym ojczystym oraz pisaniu w nich niestworzonych rzeczy. Od ponad 2 lat mieszkająca na wulkanicznej Lanzarote. Masz pytanie?Chcesz się ze mną czymś podzielić? NAPISZ DO MNIE! lanzarote.blog@gmail.com

piątek, 28 grudnia 2012

Świąteczna relacja pogodowa

Święta, święta i po świętach. Nie pomogło nawet to, że tutaj czas jakby płynie wolniej. Charakterystyczne "maniana" nic nie dało i trwało to wszystko dokładnie tak długo jak u nas. Moja wigilia była bardzo polska i to dosłownie, bo świętowałam z rodzicami kolegi z podstawówki, których miałam szczęście tutaj spotkać (!).

Podoba im się na tyle, że łącznie są już tutaj około roku i chcieliby zostać na dłużej. Zatem na wigilijnym stole miałam grzyby, kapustę (robioną ze świeżej, bo kiszona to zjawisko tu nieznane), do tego były ziemniaczki, ryba i zupa grzybowa (te dwa ostatnie przysmaki moją wegańską dietą nieobjęte). Co najważniejsze jednak, miałam polskie opłatki, wśród nich jeden, przysłany z PL :)

Było bardzo miło i dzięki temu nie tęskniłam tak bardzo za domem. Miałam wrażenie, że chłód, który ostatnio tu zapanował, chce przybliżyć mi nieco atmosferę tego czasu w Polsce. Śnieg nie spadł, jednak zaczęło mocno wiać. Wiatr utrzymuje się na, mniej więcej tym samym poziomie, ale z tego co mówi WINDGURU (wietrzny guru) będzie słabnąć.

Poniżej pogodowy link:
WINDGURU Las Cucharas 28.12 - 04.01

Dziś piękna pełnia księżyca, o której tyle razy już pisałam. Po prostu coś niesamowitego.
A za kilka dni Sylwestra. Moje pierwsze wejście w nowy rok na Wyspie. Do tej pory zostawałam maksymalnie do końca października, zatem kończę mój pierwszy grudzień tutaj (nieco rozczarowana temperaturą), przeżyłam pierwsze Święta poza domem a teraz przede mną Sylwester i wejście w nowy rok.
Ciekawe co to będzie! Bo oprócz tego, że idę do pracy to planów nie mam. Hulaj wietrze, hulaj duszo. Się zobaczy, się zda relację.

Miłego po-świętach!
Agatkos


niedziela, 23 grudnia 2012

Jak Lanzarote stroi się na Święta (foto relacja) + życzenia od Agatosa

Poniżej zamieszczam kilka zdjęć zrobionych na Costa Teguise. Podobne dekoracje znaleźć można w różnych częściach wyspy. Sklepy, bary i domy pełne są choinek, migających lampek, gwiazdorów i świątecznych hitów muzycznych. Atmosfery jednak brak. Przynajmniej dla Polki, przyzwyczajonej do nieco innej temperatury i krajobrazu w tym specjalnym czasie. 

Dużo za to tutaj słońca, ostatnio nawet bardzo dużo, co dziwi także tubylców. Nie narzekam, za to chodzę się prawie codziennie kąpać. Dzięki temu zyskałam miano "loca" czyli po hiszpańsku "szalona" :) Woda ma ok. 20 stopni, jest może trochę chłodna, ale w porównaniu do Bałtyku to wrzątek o tej porze roku. ME GUSTA i tak! 

A teraz życzenia od Agatosa:

Wspaniałego czasu pełnego wypoczynku, takiego wakacyjnego, kanaryjskiego. Przesyłam ogrom ciepła i słońca. Jako, że spędzam Święta daleko od domu chcę, abyście świadomi byli jak wyjątkowe jest mieć obok siebie bliskich - cieszcie się swoją obecnością. 
FELIZ NAVIDAD!


Jeden z hoteli na Costa Teguise.

Reanimacja bałwana przy Pueblo Marinero, sflaczało mu się trochę i był pompowany. Taki klimat najwyraźniej bałwanom nie służy




Kanaryjski PAPA NOEL, taki sam jak wszędzie, tylko na nieco bardziej egzotycznym tle. Pueblo Marinero, Costa Teguise.





niedziela, 16 grudnia 2012

Wielki powrót Agatosa na Lanzarote i do sieci, słowo wstępne

Oto jestem - ja i mój nowy komputer, Lanzarote pod stopami, piękne kanaryjskie niebo nade mną, w powietrzu wieczorny chłód, godzina 18:23 czasu lokalnego. Siedzę w moim zeszłorocznym miejscu pracy, zaraz obok szkółek windsurfingu przy plaży Las Cucharas. Zmierzcha. Z głośników przyjemnie przygrywa mi reggae, świeczka na stole pali się leniwie, delikatny wiatr bawi się flagami Fanatic. Spokój i cisza...

Ostatnie dni były przepiękne, z dzisiejszym włącznie - brak chmur i (prawie) wiatru, słońce, temperatura na plaży bliska tej wakacyjnej - po prostu miło.

Podnosi mnie to na duchu, bo dalekie jest od tego, co przywitało mnie, gdy wróciłam z wakacji, z Polski. A przywitał mnie deszcz, wiatr, chmury, chłód, deszcz, deszcz i deszcz...Taka wczesna Polska jesień, trochę nawet chłodniejsza (!).

Teraz można odetchnąć. Piękna zima. Moja pierwsza bezsnieżna, ciepła i pełna palm. Świąt nie czuje się tu w ogóle. Tzn. ja ich nie czuję, w radio, jak wszędzie "Last Christmas" i inne tego typu hity, w sklepach i barach choinki, na ulicach dekoracje, ale bez śniegu i chłodu to jakoś nie działa. Przynajmniej nie na mnie.

Kończę na dzisiaj moją lanzarotańską opowieść, idę przygotować się do wieczornego wyjścia do knajpki La Palmera, zlokalizowanej w starej części La Villa de Teguise. W niedziele dzieje się tam najwięcej, a ja już dawno nigdzie wieczorem nie wychodziłam..

Dobrego nowego tygodnia !

Agatos





  1. BAR POCO LOCO i SZKÓŁKA WINDSURFINGU - Playa Las Cucharas, Costa Teguise.

    Russel ze szkółki windsurfingu z lampką czerwonego wina, które tutaj zimą nie jest grzane ;)

sobota, 8 grudnia 2012

Agatos bez komputeros

Zamilklam...ale tylko tymczasowo, nie wiekuiscie. Bez polskich liter, ale jednak, postanowilam Was poinformowac, ze moje znikniecie jest chwilowe i wiaze sie z zepsuciem komputera. Zbieram na nowy piszac posty w bardzo tradycyjny sposob a mianowicie dlugopisem w zeszycie, co sprawia, ze przypominam sobie o miesniach odpowiedzialnych za trzymanie dlugopisu (:

W miedzyczasie korzstam, gdzie moge z komputera, a ze wiele takich opcji nie ma, to tez postow nie zamieszczam. Uznalam, ze dopoki w spokoju nie bede mogla usiasc i napisac z tymi wszystkimi dziwnymi, polskimi literkami, pisanie musze odpuscic.

Nadrobie, obiecuje.

POGODA: Krotko o tym, co teraz na Lanzarote; spokoj i chlod przeplatany deszczem, sloncem, wiatrem. Ocean sie ochlodzil. Czekamy na Swieta, aby powitac kolejne fale gosci, narazie cisza i zastoj.

To na tyle na te chwile, do przeczytania wkrotce, mam nadzieje!

Trzymajcie sie cieplo w tym naszym zmrozonym kraju!

Agatos (:

czwartek, 1 listopada 2012

Przystanek Barcelona - podsumowanie wakacyjnej części nr II

Oto jestem w moim kochanym Poznaniu. 1,5 dnia w Barcelonie za mną. Uwielbiam to miasto.

We wtorkowy wieczór, po charakterystycznie późnej dla Hiszpanów kolacji złożonej z warzyw, chleba i wina, mój urugwajski znajomy Gonzalo pomógł mi ułożyć plan zwiedzania.

Mieszkanie Gonzalo mieści się na Calle Valencia, która jest w genialnej odległości od wszystkich miejsc, które chciałam zobaczyć. Zarówno budynki Gaudiego, Sagrada Familia czy El Barrio Gotico znajdują się wszystkie mniej więcej w promieniu 5 km. Postanowiłam nie korzystać z metra, a za to z nóg własnych i przejść się ulicami tego wspaniałego miasta, chłonąc jego urok wyzierający z prawie każdego zakamarka. W ten sposób urządziłam sobie 7,5 godzinny spacer po Barcelonie. Zobaczyłam wszystko, co chciałam i więcej - miejsca napotkane zupełnie przypadkowo. Ilość przebytych kilometrów nieznana, szacowana jednak na ok. 15, może nawet więcej.

W Barcelonie jestem zakochana. Miejsce piękne, ciekawe, pełne kultury, wspaniałych ścieżek rowerowych. A to wszystko nad morzem i w otoczeniu gór. Do tego, jako osoba, która uwielbia pić swoje espresso poza domem, mogłabym zmieniać bar/kawiarnię prawie w nieskończoność. Jak powiedział Gonzalo - barów w samej Barcelonie jest więcej niż w całych Niemczech (ponoć kiedyś sprawdził to jego kolega). Nie wiem czy to możliwe, fakt jest na pewno taki, że na każdej właściwie ulicy znaleźć można co najmniej kilka knajpek, każda w zupełnie innym stylu.

Pieczone kasztany i słodkie ziemniaki - Halloween w Barcelonie
Pogoda była dla mnie  łaskawa, mimo porannego deszczu, reszta dnia okazała się być bardzo przyjemna i słoneczna. Dobry przystanek przygotowujący mnie do tego, co miałam już dziś napotkać w PL. 

Miałam szczęście być w Barcelonie w Halloween, w dniu, w którym na ulicach rozstawiają się kramiki z pieczonymi kasztanami i słodkimi ziemniakami. Nie omieszkałam spróbować. Kasztany pokochałam od pierwszego ugryzienia - smakowały trochę jak ziemniaki, trochę jak orzechy włoskie. Natomiast słodkie ziemniaki, jak dla mnie, za słodkie. Ale warto było przekonać się na własnym zębie i podniebieniu.

Typowych zdjęć Barcelony postanowiłam nie robić - wszystkie przepiękne budowle możecie obejrzeć w internecie. Wrzucam za to kilka ujęć tego, co zwróciło moją uwagę:






Słodkie ziemniaki.


Proszę Państwa - oto miś! Takie miski siedzą sobie wygodnie na placach zabaw w centrum Barcelony.


Piękny uśmiech szanownej "Señory Kasztanowej", przy jednym z kramików z pieczonymi kasztanami, Calle Mallorca.


Jadalne kasztany.


Typowa papierowa torebka, która dodaje uroku jedzeniu tego niesamowitego....owocu?warzywa? :) Nota bene, bardzo bogatego w przeróżne składniki odżywcze!


Obok pana dzielnie pakującego kasztany i słodkie ziemniaki widoczny jest napis " Pieczone kasztany są jak kobiecie pocałunki - rozgrzewają" :)


Piękne miejsce na rowerową przejażdżkę - obok widoczny Łuk Triumfalny ( El Arco de Triunfo, kataloński: Arc del Triomf).


Barcelona obfituje w dobre ścieżki rowerowe - tutaj widok na jedną z nich z górami w tle!


Jedna z ulic gotyckiej dzielnicy - absolutnie najlepszego miejsca Barcelony!


Wystawa jednego ze sklepów odzieżowych.


Słodki ziemniak.
Na koniec zdjęcie z tych typowych, z miłości do Gaudiego : Casa Batlló, Paseo de Gracia.





sobota, 20 października 2012

Wschody i zachody słońca na Lanzarote

Jest już ciemno. Piszę do do was o 20:27 czasu lokalnego. Słońce pożegnaliśmy już dobre 30 minut temu - dni stają się wyraźnie krótsze. Jeśli chodzi o wschód słońca -  wstawałam dzisiaj o 7:00 na poranną sesję jogi i było jeszcze ciemno.
Pierwsze przejaśnienia zobaczyć można dobrze po godz. 7:00, a zupełnie jasno jest mniej więcej 7:30 - 40.

Dzisiaj obudziłam się wcześnie, aby powitać słońce powitaniami słońca na plaży, jednak moje ambitne, jogiczne plany ponownie pokrzyżował DESZCZ (sic!). Pogoda mocno zaskakuje. Deszcz padał, na szczęście, tylko rano. Mam nadzieję, że to już koniec "pory deszczowej", bo do zrobienia czeka w koszu pranie.

O 8:30, wyjogowana (domowo) poszłam popływać do Las Cucharas. Przywitał mnie spokojny ocean, przyjemna temperatury wody i piękne, już prawie w pełni wzniesione na horyzoncie słońce. Cisza, pusta plaża, żadnych pływaków, tylko ja. Cudownie tak się pływa o poranku (jak to już 1000 razy pisałam), szczególnie o wschodzie słońca.

Na Lanzarote kolory nieba są naprawdę spektakularne, zarówno rano, jak i wieczorem. Polecam przekonać się samemu, tego nie oddadzą żadne słowa, ani nawet zdjęcia. Wiem, że wczesne wstawanie to bolesna sprawa (szczególnie na wakacjach), ale takie doświadczenie to prawdziwy lek przeciwbólowy.

Poniżej zdjęcia zachodu:
Villa de Teguise - najstarsza część wyspy, te "góry" to pozostałości po wulkanach, dodają magii takim chwilom.

Arrecife, La Playa del Reducto poczas odpływu - przy brzegu widać wulkaniczne kamienie, które podczas przypływu są częścią dna



A tu zdjęcie wschodu słońca. Zdjęcie robione z mojego tarasu - widok na niebo nad plażą Las Cucharas. Widzicie księżyc? :) Niskie chmury o przeróżnych kształtach na raz to też coś bardzo charakterystycznego dla Lanzarote.



Te zdjęcia nie oddają pełnego piękna (ani nawet jednej dziewiątej) niebiańskich spektakli. Nie znalazłam się jeszcze w odpowiednim czasie i miejscu z aparatem w ręce. Według mnie, jednak, nawet najlepsze zdjęcie nie zastąpi bycia tutaj, oglądania i CZUCIA tego wszystkiego na własnej skórze.
Żegnam się tymczasem i udaję się, albo na wieczorny wypoczynek, albo na jakąś fiestę. To się jeszcze okaże :)

Buenas noches!

środa, 17 października 2012

Pogoda na Lanzarote w październiku

Hola!
Długo, oj dłuuugo mnie tu nie było. Co też się działo? Wiele - praca, praca nad nowym przedsięwzięciem i trochę życia towarzyskiego (udało mi się w to wszystko, jakimś cudem, trochę go wpleść). Ten intensywny czas trochę przypłacam zdrowiem, ale ostatecznie nie jest tak źle - katarko-kaszelek przepędzam dużą ilością snu i gorącymi herbatami.

Krótko i na temat:

POGODA: w dzień nadal gorąco, wieczory są już chłodnawe, na Costa Teguise powrócił wiatr, ale to ponoć nie na długo. W nocy, natomiast, zalecam wybierać się z zapasowym długim rękawem do zarzucenia, a do spania najlepiej zamykać okno. Ja ostatnio zmarzłam śpiąc w krótkim rękawku przy uchylonych drzwiach na taras.

TEMPERATURA WODY: spadła, jest chłodniej, ale nadal przyjemnie :)

NAJBLIŻSZE DUŻE IMPREZY: 23-28.10. 2012 plaża San Juan (czyt. San Huan), zaraz przy samej Famarze, gościć będzie śmietankę surferską z całego świata! Odbędzie się tam drugie co do wielkości i ważności w skali międzynarodowej zawody w surfingu. Z tego co wiem ma być naprawdę ciekawie, ja akurat zacznę wakacje więc pojawię się na pewno :)

NOWE MIEJSCA: otwarto nowe miejsce w regionie Tahiche (czyt. Taicze), które zwie się Los Aljibes (czyt.Los Alhibes). Restauracja, kawiarnia, galeria, a wieczorem niekiedy także imprezownia, a przede wszystkim po prostu przepiękne miejsce, które warto odwiedzić ze względu na klasę, którą posiada - pięknie, prosto i stylowo - wulkaniczne kamienie, kaktusowy ogród, dużo przestrzeni i sztuka.

Poniżej przesyłam zdjęcie tonących w słońcu, wszechobecnych tutaj kwiatów - tak dla ożywienia Waszych jesiennych nastrojów. Dobrej nocy wszystkim. Buenas noches a todos!




niedziela, 30 września 2012

Pogoda na Lanzarote - deszczowy koniec września

Wygląda na to, że angielska część turystów (czyli ta największa) ma na mnie spory wpływ - oto kolejny post o pogodzie. Gdyby miałby to być wiersz, wieszcz rzekłby - deszcz ;) Tak krótko można podsumować to, co działo się ostatnie kilka dni na Lanzarote. Jest to mój trzeci (!) wrzesień na tej wyspie i nie pamiętam takiej pogody. Trzy dni szarawe, bure i zakrapiane, nadal jednak ciepłe.Jak już wspomniałam, dla mnie to przemiła odmiana.

Ku mojej ogromnej radości, nabyłam w końcu aparat i dodatkowo do relacji dodać mogę zdjęcia (był i film, ale coś kaprysił i się ostatecznie nie załadował). Lanzarote nie jest przygotowane na duże opady, bo ich tutaj, po prostu zazwyczaj nie ma, dlatego już niewielki deszczyk wystarczy, żeby porobiły się kałuże.Dla pocieszenia dodam - dni teraz sa już zupełnie ładne, a parasole, w razie planowanego przyjazdu, zostawić możecie w Polsce :)


Pusta plaża Las Cucharas.

Kałuże były jeszcze większe, jednak zanim dotarłam z aparatem, zdążyły podeschnąć.



wtorek, 18 września 2012

Relacja pogodowa - połowa września

Zastanawiałam się ostatnio co też Wam napisać, tak żeby było dla Was przydatne. Stawiając się w sytuacji turysty lecącego na Lanza z miejsca pomyślałam -  POGODA :) Zatem, pogoda jest niezmiennie letnia. Wrzesień na Lanzarote oznacza nawet większy upał, a właściwie większą jego odczuwalność, a to ze względu na dni, w których nie ma w ogóle wiatru. Dzisiaj na przykład sauna totalna. Piękne słońce i tylko kilka chmurek. Ocean spokojny (mimo, że Atlantycki), dobra pogoda do uprawiania Stan Up Paddlingu czyli do śmigania na desce z wiosłem. Polecam Wam jeśli macie ochotę na odrobinę nieprzemęczającego mocno sportu wodnego.

Miejsc, aby wynająć sprzęt wokół dostatek.

Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrej nocy wprost z mojego nadoceanicznego pokoiku.

Agatos!

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Stand Up Paddle w Arrecife

Siedzę w moim pokoju, w dzielnicy Argana Baja miasta Arrecife, z włosami pełnymi soli i twarzą lekko muśniętą słońcem. Jak się czuję? Doskonale. Dlaczego? Bo dziś spędziłam popołudnie (bardzo gorące popołudnie!) na uprawianiu jednego z moich ulubionych sportów wodnych, a mianowicie Stand Up Paddle. A to wszystko blisko domu, bo w Arrecife.
Genialnie!

Od niedawna możliwe jest wypożyczenie deski i wiosła w nowym sklepie La Santa, który został otwarty niedaleko głównej stacji autobusowej w Arrecife, nad samym oceanem.
Godzina kosztuje 7 euro, cały dzień 15 euro, więc nie tak drogo. W Arrecife wiatru zazwyczaj nie ma, tafla wody jest zatem spokojna, idealna do tego sportu. Można płynąć podziwiając okoliczne widoki. Świetna sprawa i na pewno o wiele łatwiejsza od surfingu, windsurfingu i kite'a, Właściwie każdy sobie poradzi. Na desce można uklęknąć, usiąść a w razie zmęczenia nawet się położyć ;) Dzisiaj widziałam psa, który stał na przodzie deski (właścicielka dzielnie wiosłowała). Polecam i sama na pewno wrócę tam w czwartek albo piątek.

LOKALIZACKA: Arrecife, blisko stacji głównej zwanej Intercambiador. Później można usiąść na kawkę albo coś do jedzenia w okolicznej kawiarni.

Zmęczona i zadowolona żegnam gorąco i życzę dobrej nocy!





środa, 25 lipca 2012

Wiatr na Lanzarote - końcówka lipca

Zapominając na chwilę o moim biednym upieczonym palcu, wspomnę o pogodzie i warunkach do windsurfowania i surfowania.

Sytuacja na Costa Teguise (windsurf) w ciągu ostatnich kilku dni miała się tak, że wiał w różnych kierunkach przedziwny, niespokojny wiatr, który sprawiał, że warunki do żeglowania były właściwie żadne. Na szczęście, sytuacja się trochę uspokaja, wiatr się poukładał i uczesał, zatem okoliczności lepsze, do wszystkiego, do przebywania na plaży także.

Co do surfowania i Famary mówią, że najbliższe kilka dni ma być dość dobre (czyt. bezwietrzne). Zatem, kto tu będzie i ma ochotę spróbować swoich sił na desce - nadarza się ku temu dobra okazja.

TUTAJ JESZCZE TO, CO RZECZE WIETRZNY-GURU:


wtorek, 24 lipca 2012

Krótka historia smażonego kciuka - Apteki na Lanzarote - OSTRZEŻENIE

Sparzyłam się Kanarami. I nie mówię tu o poparzeniu słonecznym.. „Sparzenia” są dwa, a konkretnie sparzenie i poparzenie – poparzenie kciuka gorącym olejem (całego!) i sparzenie w kontekście szukania otwartej apteki w niedzielę. Pominę na razie historię mojego biednego palca, zajmę się tym,co było później a mianowicie dzikim poszukiwaniem apteki.

Cieszę się, że mieszkam z kimś, kto ma samochód i miał akurat czas i chęci(!) żeby w niedzielę wozić mnie po wyspie (ciekawe ile zrobiliśmy km) w poszukiwaniu apteki. Otwartej, bo znaleźć zamkniętą trudno nie było. Otóż, nie wiem jak działa ten kraj, czy wysyłają wszystkich an ostry dyżur, ale sytuacja była dość beznadziejna – ja z palcem zamienionym w jeden wielki pęcherz, łzami w oczach i nasza podróż od miejsca do miejsca. Na każdych drzwiach napisany był adres innej, niby otwartej, apteki. Po dotarciu na miejsce okazywało się jednak, że drzwi zamknięte są na 4 spusty, guzik URGENCIAS (tłum. nagłe wypadki) to tylko taka nie przynosząca skutku ozdoba na ścianie. Objechaliśmy apteki w stolicy Arrecife, dzielnicy Taiche, na Costa Teguise. Wszędzie to samo… 

Adres przekierowujący do apteki, którą przed chwilą widzieliśmy nieczynną. Paranoja. Ostatecznie zrozpaczona,zdecydowałam się zadzwonić pod numer znaleziony na jednych drzwiach, coś w stylu informacji, miła pani powiadomiła o 2 otwartych miejscach, w których …byliśmy jeszcze przed momentem i które oczywiście... BYŁY ZAKNIĘTE!

Podsumowując krótko – nie róbcie sobie krzywdy na Lanzarote w niedzielę, no chyba, że macie dodatkowe ubezpieczenie albo stać was na wydanie 100 euro (albo więcej ze względu na święto) na lekarza prywatnego. Tyle takie „przyjemności” kosztują. 

Ja miałam o tyle szczęście, że „na sali znajdował się lekarz”. I to nie tylko lekarz, ale nawet pielęgniarz (sic!), który w swoim życiu, jak się okazało, przebył niejedno poważne oparzenie. Siedzieli sobie w niedzielne popołudnie popijając kawkę z rodziną w kawiarni .Odbyłam zatem darmową konsultację lekarską i mój paluszek został od razu profesjonalnie zawinięty przez zręczne ręce rzeczonego ENFERMERO (pielęgniarz). Tzw.szczęście w nieszczęściu.

Palec pozostaje okropnie spuchnięty, wydarzenie miało miejsce  przedwczoraj. Wczoraj miałam wolne, ale dzisiaj wracam do pracy. Ciekawe jak to będzie, bo ból mnie nie opuszcza.

Jedyne o co pozostaje mi poprosić to o trzymanie (nomen omen) KCIUKÓW.

Agatos!

czwartek, 19 lipca 2012

Kite Mistrzostwa Hiszpanii relacja

Kategorii było kilka - dzieci, juniorzy & dorośli (kobiety i mężczyźni). Jak wyglądała impreza kończąca wydarzenie nie mam pojęcia, bo ostatecznie się nie wybrałam. Impreza ta nie była zresztą tak mocno nagłośniona jak zeszłoroczny "przystanek" PKRA (Professional Kiteboard Riders Association) odbywający się w kwietniu. Jest to zrozumiałe o tyle o ile zawody PKRA mają rangę międzynarodową. Zwycięzcy tytułu mistrza Hiszpanii w kitesurfingu niestety nie znam. Wiem jedynie, że wiało bardzo mocno, nawet mocniej niż zwykle o tej porze roku, więc warunki, by konkurować były doskonałe. Famara pozostaje wietrzna do końca sierpnia na pewno, to samo z Costa Teguise (ale to w kontekście windsurfingu).


Wrzucam kilka zdjęć zrobionych przez znajomych. Może jakość nienajlepsza, ale coś widać, oto Famara:





wtorek, 17 lipca 2012

Lanzarote w lipcu - pogodna relacja pogodowa

Hola!
Wiatr zelżał nieco, a za to napłynęła na wyspy Kanaryjskie fala upałów. Jest naprawdę gorąco. Temperatury sięgają 37 stopni, powietrze pozostaje bardzo suche. Dzisiaj poszłam na plażę - bez wejścia do wody się nie obyło, ochłoda w oceanie wskazana. Wybrałam się o 15:00 z myślą, że upał już nieco zelżeje, ale raczej się myliłam. Biegnąc (bo iść się nie dało) do wody poparzyłam sobie stopy (sic!).

Mieszkam teraz w Arrecife (tłum. Rafa), stolicy wyspy, która nie jest miastem godnym polecenia - jest po prostu brzydka. Ma swoje miejsca, kilka ładnych, typowych dla Kanarów balkoników, zameczek i dość przyjemną plażę (chociaż przy ulicy), ale to na tyle. Reszta to po prostu brudne, brzydkie miasto. Gdyby ktoś się na Lanza wybierał, polecam pojechać do Arrecife na koniec. Albo wcale.

Tyle na dziś, czas na lekką kolację. Aż dziwne, że w tej gorączce chce mi się jeść.

Pozdrowienia GORĄCE dla todos los Polacos mios! :)