O mnie

Moje zdjęcie
Joginka zakochana w poznawaniu kultur, językach: obcych i tym ojczystym oraz pisaniu w nich niestworzonych rzeczy. Od ponad 2 lat mieszkająca na wulkanicznej Lanzarote. Masz pytanie?Chcesz się ze mną czymś podzielić? NAPISZ DO MNIE! lanzarote.blog@gmail.com

niedziela, 31 marca 2013

¡Feliz Pascua! - wesołego jajka smażonego na kanaryjskim słońcu!


Z bardzo słonecznej Lanzarote, przesyłam pozdrowienia znad niewegańskiego talerza z jajkami od kur lokalnych, wolnych, relaksujących się każdego dnia w promieniach słonecznych. Moja ex-kulawa kostka, zasłonięta przez koleżankę nogi lewej, informuje, przy okazji, że mamy się dużo lepiej, postęp jest widoczny, ból za to coraz mniej odczuwalny. 

Życzenia:

Wspaniałego wypoczynku! Niech Wam będzie wakacyjnie i rodzinnie. Słonecznie wewnętrznie, nawet jeśli słońca w tym roku brak (a z wieści, które do mnie docierają wynika, ze dyngus w tym roku wodą mrożoną).

Wielkanoc na Lanzarote
Tutaj jutro wszyscy idą do pracy, wolny za to jest Wielki Czwartek i Piątek. To pewnie dlatego, że Hiszpanie próbują nas pobić w długich weekendach. Walcz dzielnie, Polsko!

Jak wygląda Wielkanoc na Lanza? Malo jest tradycji. Symbol jajka i może gdzieś tam się przewija, dzieci w szkołach coś tam malują, ale zapytani przeze mnie tubylcy i kanarki z Teneryfy czy Gran Canarii potwierdzili, że nie obchodzi się zbyt mocno tych świąt na Kanarach. 

Nie ma typowych potraw - ani słodkich ani słonych, żadnych serników czy nawet jajek w czystej postaci... nie ma. Po prostu długi wolny weekend i tak też traktuje to reszta świata, która przyjeżdża tutaj masowo spędzić ten czas (wzrost ilości ludzi na ulicach jest zauważalny).

Pogoda pięknie letnia, momentami upalna, z lekkimi podmuchami wiatru ( Costa Teguise) i temperatura wody taka już do kąpania, chociaż zmarzluchy pewnie by narzekały :)

Ja świąt zbytnio nie czułam -  palmy, brak dekoracji i letnie słońce zrobiły swoje. Zabrakło zresztą najważniejszego - bliskich. Znów potwierdzają się moje odczucia z Bożego Narodzenia - nieważne gdzie, ważne z kim. Święto to stan ducha i dzielenie czasu z ważnymi dla siebie ludźmi.

Miłego rzucania się śnieżkami jutro! Gorące pozdrowienia!

Poniżej świąteczna wersja ochroniarzy pracujących na niedzielnych targowiskach w La Villa de Teguise - pokój, miłość, balony i cukierki.





niedziela, 24 marca 2013

¡Cumpleaños feliz, Nestor! urodziny naznaczone pierogami, paellą i morzem sangrii


Kochani, 
moja tygodniowa przerwa w pisaniu wynika z pewnych obowiązków, takich częściowo przyjemnościowych, bo zakończonych imprezą urodzinową.

Polsko-hiszpańsko-brazylijskie pierogi
Urodziny obchodził znajomy-kucharz z Malagi, Nestor, z którym razem, wespół w zespół, stworzyliśmy kulinarną listę przekąsek. Była ona tak długa, że nie wszystko doczekało się przygotowania.

Ja uparłam się przy polskim akcencie i tak oto spędziliśmy 2 godziny na lepieniu, nadziewaniu i gotowaniu pierogów. Samo przygotowywanie tej bardzo polskiej potrawy było bardzo przyjemne. Trochę ucieszone naszą specjalną sangrią, ale co najważniejsze - doborowym towarzystwem, za sprawą którego polskie danie stało się daniem polsko (nadziewanie)-hiszpańsko (wałkowanie masy i wycinanie kółek)-brazylijskimi(zgniatanie brzegów widelcem). Z akcentem chorwackim (zabawiający znajomy). Relacja foto pojawiła się na opak, bo w poprzednim poście (o pierogach).

Nestor pochodzi z Andaluzji, nie mogło zabraknąć paelli, którą zrobiliśmy w bardzo warzywnym stylu pod wegańskim wpływem mojej osoby  i...co tu dużo mówić - efekt wyśmienity!

Morze sangrii, surferski tort
Napitek, którym wznoszono toasty to bardzo hiszpańska sangria, a tort.... Można by rzec, że równie lokalny, bardzo lanzarotański w kontekście sportów wodnych, które tutaj uprawiane są namiętnie. Wyczarowałam ciasto oddające Nestorową miłość do oceanu ( o tej porze roku, nota bene, nadal zimnego). Efekt możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej. 

Zorganizowanie niebieskiego barwnika kosztowało mnie główkowania, ale ostatecznie, dzięki uprzejmości jednej z cukierni, udało się!

Sama impreza? Bardzo udana. Towarzystwo mieszane (Hiszpania, Brazylia, Włochy, Kanary), nie wstrząśnięte a za to w doskonałych humorach i z wielkim apetytem na pierogi :) 

Tak, Polsko, mogę wbić flagę w kafelki tarasu Nestora - jest sukces! Żeby nie było tak do końca standardowo pojawił się ciekawy mariaż kulinarny naszego narodowego dania z francuskim, czosnkowym sosem ailloli.

Dość gadania, rzućcie okiem:






Element Brazylijski pierogów - kolega Sergio robiący piękne i profesjonalne zagniotki.


Wywiad rzeka? Nie, tort MORZE! I prywatna plaża Nestora z deską do ujarzmienia tej pięknej fali.




Dzika, wielka ryba, która połowę ciała kamufluje czekoladą...takie rzeczy tylko na Lanzarote!


Wielka i efektowna paellera ( typowe naczynie do przygotowywania paelli).


Agatos Podżeraczos (trudno było się oprzeć).


Maestro Paellero - Urodzinowy Nestor w szale twórczym.


Flip i Flap. Agatos Polacos i Nestoros Españolos.


niedziela, 17 marca 2013

Los pierogi - kulinarne eksperymenty na hiszpańskich kubkach smakowych

Odkąd przeszłam na weganizm zorientowałam się, że nie mam co jeść i zmuszona okolicznościami, zaczęłam gotować. Okazało się to być jednym z najznakomitszych przymusów jaki mi się w życiu przydarzył. Teraz mogę godzinami eksperymentować w kuchni, tworzyć przepisy, piec, gotować, doprawiać, próbować, a później jeść, co wyjdzie, najlepiej w dobrym towarzystwie. Uwielbiam to.

Kanaryjskie kulinarne eksperymenty (100% etyczne i sympatyczne)
Z tej całej ciekawości i tęsknoty za tym,co polskie postanowiłam zrobić mały eksperyment. Rdzenni mieszkańcy Lanzarote to Conejeros. Słowo to pochodzi od el conejo czyli królik, zatem eksperyment prawie dosłownie na królikach ;) Co jest obiektem moich badań? Reakcja Hiszpanów na polską kuchnię, w przypadku ostatniego gotowania - na pierogi.

Czy pierogi da się lubić?
Żeby było tradycyjnie i wegetariańsko zrobiłam pierogi nadziane szpinakiem. Efekt?
Znajomy z Malagi stwierdził, że to jakieś takie jakby zbyt surowe i pierogi dodatkowo usmażył (detal taki,ze on smażyć chciałby wszystko)
Nestor dzielnie wykrawający kółka

Pozostali jego znajomi - Urugwajka i Hiszpan (Nie-Wiem-Skad) próbowali wersji smażonej i zgodnie stwierdzili, że MUY BUENO (bardzo dobre). Koleżanka Włoszka, także poddana pierogowemu testowi zachwyciła się i stwierdziła, że podobne do ravioli tylko większe.

Kolejne moje eksperymenty obejmą knedle i barszcz, zatem porady babci i mamy są teraz na wagę złota. Chciałam zrobić pierogi leniwe, które w kraju siesty wydają się być potrawą bardzo trafioną, ale obawiam się, że nie zasmakują. Skoro ciasto na zwykłe pierogi wydaje się niektórym surowe po ugotowaniu to co dopiero leniwki, które nie mają nadzienia. A są jedynie ciastowo-serową masą.

W następnym poście przepis na WEGAŃSKĄ PAELLE, stworzony w zaciszu kuchni mojego kanaryjskiego domku. Do następnego.Ole!

PS. Pogoda w ostatnim tygodniu była fantastyczna! Bardzo ciepło, wręcz gorąco, dzisiaj odrobina wiatru, woda oceaniczna nadal dość chłodna.

A teraz najważniejsze:  ZDJĘCIA! ( zrobione później, przy przygotowywaniu pierogów na urodziny Nestora, we współpracy z andaluzyjską Malagą, Brazylią i Chorwacją - patrz następny post na blogu)





Boskie trio pierogowych pomagaczy: Nestor (Malaga), Sergio (Brazylia), Drazen (Chorwacja)


Farsz i masa, od sasa do lasa






Nestor wrzuca los pierogi do wodos gorącos












wtorek, 12 marca 2013

Costa Teguise - spacer jednym ze szlaków (foto)

Wybrałam się pewnego ranka po chleb. Z miejsca, w którym teraz mieszkam, do najbliższego hipermarketu prowadzą scieżki wyznaczone kamieniami. Bardzo przyjemna droga. Jest ona częścią jednego ze szlaków wyznaczonych przez Urząd Miasta. Szlaki oznaczone są na mapie, która stoi przy drodze. Dobra opcja na spacer.

Poniżej kilka zdjęć z mojej wyprawy:
Mapa szlaków znajdująca się zaraz obok ścieżek, trochę wyblakła, ale nadal czytelna.


Typowy czarny ¨trawnik¨i typowe dla krajobrazu palmy sztucznie utrzymywane przy życiu dzięki doprowadzonej wodzie


Ścieżka pośród kaktusów, piachu i wulkanicznego żwirku. Jeśli jesteś kowbojem, możesz umówić się w południe, aby wyrównać porachunki - otoczenie przypomina to z westernu.


Wysychająca już deszczowa rzeka


Jedno z bardziej zielonych miejsc szlaku


Gdzieś tam w oddali mieszkam.


Na tej planecie jest życie!


Kolejny typowy widok


Kolejny motyl.




I znów - motyli na Lanzarote jest naprawdę mnóstwo, pięknie zdobią, dodają uroku i magii


Gdzieś w okolicy grasuje wściekła krowa...





Adios Famaro, witaj ponownie Costa Teguise - kolejna przeprowadzka

W poprzednią środę pożegnałam Famarę. Z pewnych względów ponownie znalazłam się na Costa Teguise.

Czy mi smutno? Trochę tak, a trochę nie. Tak, bo bardzo lubię zarówno samą Famarę, jak i mój mały apartament zrobiony z garażu. Nie, bo i tak nie mogłam, przez pokręconą kostkę, w pełni cieszyć się z bycia tam, surfowania i jogowania na magicznej plaży. Lepiej dla mnie być na Costa - bliżej mam do lekarzy oraz pomocnych przyjaciół, którzy teraz są mi bardzo potrzebni.

Z dobrych wieści turystycznych - POGODA: wróciła do normy, jest pięknie, słonecznie,
w powietrzu czuje się już letnie upały.

Z dobrych wieści personalnych - w niedzielę miałam rezonans magnetyczny na tutejszy NFZ (!). Potężne szczęście, które spotyka mnie w tym całym, kontuzyjnym nieszczęściu nie przestaje mnie zaskakiwać. Paru hiszpańskich znajomych skarżyło się, że przy różnych uszkodzeniach nie dostali od hiszpańskiego "NFZ" ani specjalnych bada, ani często nawet rehabilitacji... A tu przyjechała sobie taka Polka i dostała rehabilitację 3 razy w tygodniu i rezonans magnetyczny. Nie wiem o co chodzi, ale biorę i doceniam.

Zanim pożegnałam Famarę postanowiłam pstryknąć kilka ostatnich (dla tego etapu, rzecz jasna) zdjęć, w tym jedno ze mną w roli głównej, żebyście mieli pojęcie jak też ten Agatos naprawdę wygląda. Oto foto:


Dowód na to, że Famarę naprawdę otacza wielkie NIC. Piękna, naturalna pustka z pojedynczymi uśpionymi wulkanami.
W (nieco zasłoniętym) tle słynny, magiczny klif.


Typowe chatki.


Sąsiad z karaibskimi korzeniami wychowany w Hiszpanii. Lanzarote pełna jest ludzi z całego świata.
Plac zabaw na pustkowiu.


Główna ulica.



Główna ulica z widokiem na klif.


Agatos Kulawos w drzwiach swojego garażowego studia. Najlepsza kumpela ostatnich czasów - kula, także załapała się na zdjęciu.


Adios Famaro! A może raczej "hasta luego"? (do zobaczenia później)



Mikro Pueblo Famary z oddali.


poniedziałek, 4 marca 2013

I na Kanarach ´W marcu jak w garncu´- Lanzarotanskie zalamanie pogody

Wpisy kontynuuje bez polskich liter, moj komputer nadal choruje, bylam z nim u informatyka, ale cena usuniecia prostego bledu/wirusa z systemu jest tak wysoka, ze az ja poczulam sie chora. Wybaczcie, zatem, prosze, i przygotujcie sobie w oczach wszystkie kreski i ogonki, ktorych brakuje zamieszczonym tu literom.
Ad rem:


LEJE! Kazdemu zdarzyc sie moze zalamanie, nawet kanaryjskiej pogodzie, ktora na codzien utrzymuje raczej dobry humor. Zalamala sie jednak biedaczka, zalewa nas deszczowymi lzami i ciska od czasu do czasu piorunem. Krotko mowiac - leje. Zaczelo sie wczoraj poznym popoludniem, lalo przez noc, odrobine blyskalo. Dzis dzien byl ladny, choc dosc wietrzny. Teraz natomiast, o godzinie 18:00 tutejszego czasu, odpalil sie ten sam deszczowy program, co wczoraj. Ocean się burzy, fale osiagaja ogromne rozmiary, ale o surfowaniu nie ma mowy - jest bardzo niebezpiecznie.

Podlany wulkan = zielono :)
Taki stan rzeczy ma sie, ponoc, utrzymywac do srody. Jak dlugo tu mieszkam, tak takiego urwania chmury jeszcze nie widzialam. Wspolczuje turystom, ktorzy przylecieli na wyspe, aby sie wygrzac i opalic. Jednoczesnie ciesze sie juz na sama mysl o tym, jak pieknie zazieleni sie Lanzarote. Tutejsza gleba wulkaniczna i przesuszona reaguje natychmiastowo na takie podlewanie. Zaswieci slonce i juz za kilka dni bedzie naprawde pieknie. Mila to odmiana dla suchego krajobrazu, ktory mam tutaj na codzien. Ostatni raz,gdy padalo tak mocno w listopadzie, wulkaniczne zbocza tak bardzo sie zazielenily, ze Irlandzycy mogli czuc sie prawie jak w domu.

Zabójczy wiatr
Oprocz tego na Teneryfie i Gran Canari zawieszone zostaly zajecia w szkole i zaleca sie nie wychodzic z domu ze wzgledu na silny wiatr, ktory w porywach pedzi az 130 km/h. Z tego co widzialam na pobliskiej, portugalskiej Maderze wcale nie jest lepiej. Ponizej zdjecia z facebook´owejj strony Metorologia Lanzarote:


Jogging w Arrecife, prysznic po powrocie do domu niepotrzebny.


Srednia ilosc napadanych litrow na m2 to 23.


Arrecife 03.03.2013 godz. 18:00

A OTO JUZ ZDJECIA ROBIONE PRZEZ ZNAJOMEGO Z C.TEGUISE.  Ulewa okiem instruktora windsurfingu z Las Cucharas - Russela: