O mnie

Moje zdjęcie
Joginka zakochana w poznawaniu kultur, językach: obcych i tym ojczystym oraz pisaniu w nich niestworzonych rzeczy. Od ponad 2 lat mieszkająca na wulkanicznej Lanzarote. Masz pytanie?Chcesz się ze mną czymś podzielić? NAPISZ DO MNIE! lanzarote.blog@gmail.com

piątek, 12 kwietnia 2013

Pofalowana La Santa - o jednym z najważniejszych spotow surferskich Lanzarote

Wczoraj z moim hiszpanskim bojfriendem ( po tutejszemu EL NOVIO, od niedawna takiego mam) wybraliśmy się na lanzarotańską La Santę. Co to takiego? To lokalny surferski spot, bardzo znany i ważny. 

Jest to miejsce, które trudno nazwać plażą - na brzegu znajdziemy ogromną ilość wulkanicznych kamieni, w które jednakowo obfituje tamtejsze dno. Mocno utrudnia to swobodne wejście do wody, szczególnie, gdy taszczymy pod pachą deskę. Jednak, dla chcącego nic trudnego i La Santa bywa często oblegana przez surferów, zarówno lokalnych, jak i przyjezdnych.

W ocenie takiego początkującego surfera, jakim jestem - La Santa to miejsce przeznaczone dla zaawansowanych lub średnio-zaawansowanych-odważnych. Nie mam tu tylko na myśli rozmiaru fali, która często jest naprawdę spora, poziom trudności podwyższa także kamieniste dno.

Wiem, co mówię - wlazłam tam do wody z deską jako totalny laik w 2011 roku (po zaledwie kilku sesjach na Famarze), zachęcona przez lokalnego surfera - starego wyjadacza. Znajomy stwierdził, że warunki La Santy były tamtego dnia idealne dla mojego poziomu. W związku z jego surferskim stażem i znajomością tego spotu postanowiłam mu zaufać. 

Skończyło się na kilku kolcach w stopie (kamienie na dnie otoczone są przez dziwne rośliny z malutkimi ostrymi kolcami, które wchodzą pod skórę i trudno je wyciągnąć), lekkim potłuczeniu kolana oraz solenną obietnicą o pozostaniu wierną Famarze. Przynajmniej do czasu.

Świadomość kamienistego dna nie zapewnia zbyt dużego komfortu psychicznego. Z perspektywy czasu wiem, że Famara to jedyne dobre miejsce dla tych, którzy dopiero zaczynają przygodę z falami.

Gdzie najlepsze warunki na La Sancie?
La Santa podzielona jest przez lokalnych surferów na la derecha ( czyt.la derecza) oraz la izquierda (czyt. la iskierda) czyli po prostu na stronę prawą i lewą. Zapytany o różnicę, mój novio - Nestor, odpowiedział tak:

LA DERECHA: fale dla średnio-zaawansowanych, od średniej wielkości do dużych, łatwe do złapania, przy spokojniejszym oceanie miejsce dobre do treningu.

LA IZQUIERDA: fale idealne dla bodyboard - szybsze, agresywne, bardziej ¨puste¨, tworzy tubes. Bardzo kamieniste dno - ZDECYDOWANIE DLA ZAAWANSOWANYCH.


Wczoraj fale sięgały 3 metrów, przypływały w setach z ogromną siłą, zdecydowanie był to dzień dla tych o wyższym szczeblu zaawansowania.Podaję link dla zainteresowanych, gdzie można sprawdzić aktualne warunki:




Plażing nie na La Sancie
Na pewno nie jest to miejsce dla typowych plażowiczów lubiących poleżeć i ewentualnie popływać, bo:
  1. na kamieniach wygodnie się nie leży
  2. warunków do pływania brak.
Jeśli nie surfujesz to warto wybrać się tam po to, aby zobaczyć jeden z najsłynniejszych sportowych kompleksów z własnymi sztucznymi jeziorami, piękną La Santę (bo piękna ona jest) i ewentualnie usiąść na piwko w lokalnym pueblo.

Dzień wczoraj był piękny, bardzo gorący, lekko wietrzny, Nestor poszedł do wody, ja ulokowałam się za jednym ze stworzonych przez ludzi, parawanów z kamieni wulkanicznych, chłonęłam słońce, rehabilitowałam kostkę i oczywiście pstrykałam zdjęcia, tadam:


Opisane przeze mnie kamieniste otoczenie
Piękna fala 3 - 3,5 metra











La Santa ma serce z kamienia!






Mój towarzysz doli



środa, 10 kwietnia 2013

Uzdrawiający żabi tyłeczek czyli hiszpańskie powiedzenia uśmieżające dzicięcy ból

Oto czego dziś dowiedziałam się na mojej magicznej, kanaryjskiej sali rehabilitacyjnej:


¨Sana, sana, culito de rana, si no se cura hoy, se curara mañana¨

To taka rymowanka zaklinająca dziecięce łzy używana przez rodziców i dziadków przy wywrotkach i stłuczeniach. Brzmi jak zaklęcie ze względu na tyłeczek żaby (wiedźmy zawsze mówią o żabach i nietoperzach), miłe dla ucha, rymowane, czuję tu realny potencjał przeciwbólowy. Tłumaczenie proponowane:

¨Uzdrawiaj, uzdrawiaj, żabi tyłeczku. Jeśli nie uzdrowi się dziś, uzdrowi się jutro¨.

Wyobrażam sobie, że to coś w stylu naszego polskiego¨a gdzie masz zająca? " wypowiadanego po upadku malucha dla odwrócenia uwagi i rozśmieszenia. Werbalny uśmierzacz bólu. 

Żabiemu zaklęciu towarzyszy oczywiście głaskanie uderzonego miejsca w rytm rymowanki. 
A tutaj hiszpańska wersja demotywatorów: www.desmotivaciones.es i zdjęcie  owego leczniczego zwierzęcia od frontu ;) z podpisem. Wygląda na to, że Hiszpanie darzą to powiedzenie dużym sentymentem, o czym może świadczyć to, że...



...pod opisaną przeze mnie frazą widnieje napis: usuwając ból od niepamiętnych czasów.