O mnie

Moje zdjęcie
Joginka zakochana w poznawaniu kultur, językach: obcych i tym ojczystym oraz pisaniu w nich niestworzonych rzeczy. Od ponad 2 lat mieszkająca na wulkanicznej Lanzarote. Masz pytanie?Chcesz się ze mną czymś podzielić? NAPISZ DO MNIE! lanzarote.blog@gmail.com

wtorek, 16 lipca 2013

Adiós na przywitanie. Subtelna (?) forma unikania small-talku na Kanarach

Długo nie mogłam wyjść ze zdziwienia, dlaczego ktoś na przywitanie mówi do mnie "do widzenia" (adiós!) albo "narazie" (hasta luego).  Do tego stopnia było to dla mnie niepojęte, że wypucowałam uszy najekskluzywniejszymi patyczkami, podejrzewając problem złego słyszenia. Okazało się, że jedyna różnica po wielkim pucowaniu była taka,
że głośniej i wyraźniej usłyszałam ADIÓS i HASTA LUEGO rzucane jako "pozdrowienie". Dziwne? Dla mnie, pochodzącej z zupełnie innej kultury - tak. Hiszpanie za to niczemu się nie dziwią.

O co w tym chodzi?
Otóż tam, mijający się na ulicy ludzie nie zawsze pozdrawiają się słynnym "Hola! Que tal?" (Cześć, jak się masz?), ale także rzucają sobie w twarz, prosto z mostu i na ławę jak kawę to, co u nas zamyka spotkanie. O co zatem chodzi?

Hasta la vista, babe!
Mój znajomy Hiszpan zażartował sobie, że "jest to sposób na uniknięcie rozmowy z kimś, z kim akurat rozmawiać nie masz ochoty". Jak wiadomo w każdym żarcie jest odrobina prawdy, ja zresztą tak się czułam, gdy ktoś przechodzący całkiem niedaleko, zamiast witać, żegnał mnie. Czułam się po prostu (delikatnie) "spławiona".

W jakich innych sytuacjach można się z tym spotkać? Na przykład, gdy mijamy kogoś i nie możemy się zatrzymać na, choćby krótką, pogawędkę (przejeżdżamy samochodem, śpieszymy się ). Hiszpanie, w kwestii pozdrowień, są trochę jak Amerykanie - jeśli pada "Hola", to często z automatu pada też "Que tal" ( Jak się masz?) a to implikuje już, choćby mikro, konwersację.

Mimo długiego pobytu na Lanzarote, nigdy do końca nie przyzwyczaiłam się do tego i chyba nie przyzwyczaję. Wydaje mi się to dość niegrzeczne i mocno komunikacyjnie odcinające. Może to moja zbytnia wrażliwość, która wynika z różnicy kulturowej. Spróbowałam nawet kilka razy, tak "brutalnie", przywitać kogoś pożegnaniem, ale powiem szczerze, że nie czułam się zbyt naturalnie,za to dość zabawnie, na pewno bardziej hiszpańsko.

Spośród wielu zaskoczeń językowo-kulturowych napotkanych na kanaryjskim lądzie, to chyba jedno z najmocniejszych i pozostając tak w werbalnym szoku pożegnam się z Wami, zwyczajnie i przewidywalnie na końcu naszego spotkania:

Adiós!




5 komentarzy:

  1. A ja mam pytanie :) Może będziesz umiała mi podpowiedzieć :) W poniedziałek lecę na Lanzarote, dokładnie Playa Blanca. Orientujesz się gdzie tam można dobrze zjeść, potańczyć? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Playa Blanca jest dość spokojna, z tego co wiem, ale w pobliżu jest Puerto del Carmen które jest imprezowym centrum wyspy. Tam znajdziesz takie lokale jak San Miguel i Heineken oraz bardzo klimatyczne miejsce zwane La Ola (tak bardiej do posiedzenia i pogadania). Udanego pobytu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja miałam tak samo, tyle, że na Gran Canarii. To "Adios" na przywitanie też mnie bardzo uderzyło i jednocześnie rozbawiło, bo jeszcze się nie przywitali, a już się żegnają xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) tak, niesamowicie dziwne uczucie. trzeba przywyknąć, nic więcej :)

      Usuń